Jeszcze do niedawna wolałam ogórki konserwowe… Tego lata zawładnęły mną „kiszoniaki”. To wspaniała przekąska i… bardzo zdrowa. Zanim podam mój przepis, który sprawdził się w 100%, dowiedzcie się, ile dobrego w Waszym organizmie mogą zdziałać ogórki kiszone.
Ogórki kiszone, czyli właściwie jakie?
Ogórki kiszone to poddane procesowi kiszenia ogórki gruntowe. Ich produkcja przypada na miesiące: lipiec oraz sierpień. Na czym polega kiszenie? Zachodzi tutaj reakcja fermentacji mlekowej, która konserwuje produkt i jednocześnie nadaje mu specyficzny smak. Cukry są rozkładane i powstaje w ten sposób kwas mlekowy.
Ogórki kiszone nie dość, że są smaczne – to dodatkowo bardzo zdrowe. Dzięki wysokiej zawartości witaminy C podnoszą sprawność i kondycję organizmu. Znacznie poprawiają pracę układu odpornościowego. Jednocześnie usuwają obrzęki i nagromadzoną w organizmie wodę oraz w dużym stopniu poprawiają perystaltykę jelit. Oprócz witaminy C, „kiszoniaki” zawierają w swym składzie witaminy z grupy B (a w szczególności B2, B3, B6, B120, witaminę E oraz K. Chyba nie trzeba dodawać, że witamina E jest źródłem młodości, natomiast witamina K wzmacnia procesy krzepnięcia krwi.
Ogórki kiszone można spożywać cały rok. Dodajmy, że to właśnie proces kiszenia zwiększa wartość odżywczą ogórków kiszonych.
Moje ogórki kiszone
W zamyśle miały być małosolne, ale po dwóch tygodniach okazało się, że małosolne są pysznymi ogórkami kiszonymi.
Składniki:
- 3 kg ogórków gruntowych
- główka czosnku
- sól kamienna
- koper
- chrzan
Przygotowanie:
Słoiki należy dokładnie umyć i odparzyć. Myjemy dokładnie ogórki i układamy gęsto w słoikach. Dodajemy chrzan, koper i kilka ząbków czosnku (im więcej składników, tym smak będzie intensywniejszy – dlatego też używamy tych składników według uznania). Słoiki zalewamy po same brzegi zagotowaną, ciepłą wodą z dodatkiem soli. Pamiętajmy: łyżka soli na litr wody.